sobota, 11 stycznia 2014
Końcoworoczne buble; Jadwiga, Balea, Vatika, Delia i Biochemia Urody.
1. Chusteczki do makijażu Balea (różowe) - po pierwszym użyciu nieznośne pieczenie twarzy, nawet nie czytałam składu, pozbyłam się jak najszybciej bo sporo miejsca w toaletce zajmują ;) dodam jeszcze, że podobny efekt odczułam po próbie zmycia makijażu chusteczką MAC więc szczęściem jest. że cena Balea była naprawdę niska.
2. Maseczka otrębkowa Jadwiga - jak to używać??? nie mam pojęcia, w słoiczku mamy płatki otrębów, które po połączeniu z wodą radośnie spadają z twarzy ( jak to nakładać???) na wszystkie strony, po zmyciu radośnie brudzą pół łazienki, ekwilibrystyka łazienkowa z tym kosmetykiem, nic więcej.
3. Vatika olejek ze słodkich migdałów do włosów - używałam, używałam efektu brak, wręcz przeciwnie włosy niczym sianko, ich stan się pogorszył, bardzo bardzo trudna do zmycia, no i piekące dłonie po aplikacji. Ostatni objaw był dla mnie najbardziej zagadkowy, który wyjaśnił się gdy polska naklejka tak się rozmoczyła, że odsłoniła skład produktu… na pierwszym miejscu parafina…. a ja byłam przekonana, że to naturalny produkt roślinny… nic bardziej mylnego… to produkt przemiany ropy naftowej! Nigdy więcej Vatiki!
4. Delia srebrna płukanka do włosów - coś mi się ubzdurało, że pomoże mi w pozbyciu się ciepłych refleksów z włosów. Niestety nic z tego, włosy są jakie są tylko bardziej wysuszone. Dostała się w ręce osoby (o włosach blond!!!) u której działa.
5. Żel hialuronowy z Biochemii Urody - nie wiem dlaczego ale piecze mnie po nim twarz, zrezygnowałam z używania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Każde chusteczki do demakijażu mnie szczypią i podrażniają więc dokładnie rozumiem o czym piszesz
OdpowiedzUsuńUff dobrze, ze nie kupiłam tej płukanki. Za to kupiłam szampon z Joanny. Mam nadzieję, ze się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńTen olejek Vatika to jakaś pomyłka, też się z nim męczyłam :] Gdybym wiedziała, że ma w składzie parafinę nie trafiłby na moją półkę.
OdpowiedzUsuń