Wcześnie w tym roku zaczęły się wyprzedaże, w ubiegłym tygodniu trafiłam na ich pierwsze dni, kupujących wcale dużo nie było... kolejek brak ( nawet w Zarze ;)))) towaru sporo, wybór jest, wszystkie rozmiary... ja jakoś nie dałam się ponieść zakupowemu szaleństwu, kupiłam jedynie dwie pidżamy ( były potrzebne i specjalnie czekałam na przecenę w Oysho bo uwielbiam ich bieliznę nocną), w oko wpadła mi przewiewna bluzeczka w Esprit, dorzuciłam dwa żele pod prysznic z The Body Shop. Ot całe zakupy, nie wiem czy będę jeszcze na coś polować....? Na pewno przydałaby mi się kurtka jeansowa, może sandałki?
Zobaczymy.... na razie to co wpadło w moje ręce:
Oysho: Biała bawełniana bluzeczka z koronkowym wykończeniem + długie, luźne spodnie w cieniutkiej, miękkiej bawełny z gumką przy kostkach
Oysho Pomarańczowa luźna bluzeczka + szorty
Esprit: bawełniana, luźna bluzka na szerokich, koronkowych ramiączkach, kosztowała tylko 25 zł!
Żele z The Body Shop: każdy po 12 zł, bardzo lubię te z serii earth lovers ale nigdy nie kupuję w cenie w regularnej, uważam, że jest przesadzona
a ja za The Body Shop nie przepadam :) nie mam szcześcia do ich kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńpróbowałaś żelu pod prysznic? tego z lewej? jest naprawdę ok ma naturalny skład, delikatnie pachnie i jest wydajny.
Usuńmiałam czekoladowy ( w sumie ciagle mam) i jest tragiczny :(
UsuńBardzo fajne szorty :)
OdpowiedzUsuń